Liceum to zło i zabieracz wszelkiego czasu. Znalazłam dziś chwilkę na przygotowanie dla was czegoś, co ośmielam się nazwać rozdziałem. Nie pobiłam limitu Worda, ale zapchałam tekst akcją, przynajmniej taką mam nadzieję. Trochę się dzieje, ale wciąż do końca nic nie wiadomo. Jestem okrutna! :)
Dziękuję za to, że niektórzy z was wciąż komentują. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam to czytać!
jaki słodki Hazza! :)
_________________________________
Retrospekcja
Niedziela, 04.07.2011r.
- Leonardo Dicaprio w
„Incepcji”!
Harry przecząco pokręcił
głową, biorąc ze stołu chusteczkę higieniczną. Obwiązał ją sobie na lokach,
wykonując dziwne ruchy ręką.
- Wiem, wiem! – Niall
z radości zrzucił pilot na podłogę. – Caroline Flack na emeryturze!
Styles zrobił młynka
oczami, ignorując rechot pijanego Malika.
- Kapitan Jack
Sparrow.
- Nareszcie! – Harry
zdjął z głowy serwetkę, wciskając się między Liama i Zayna.
- Louis wygrał, więc…
- Liam wypełnił kieliszek przezroczystym płynem. – Twoja kolej!
Tomlinson jednym
haustem pozbył się całej zawartości naczynia.
- Dopiero się
rozkręcam – mrugnął w stronę Harry’ego, zajmując jego miejsce na środku pokoju.
– Kategoria brzmi... – zamyślił się na moment. Jego niebieskie oczy rozbłysły
triumfalnie. – Celebryta.
- Jeśli kolejny raz
mówicie o Caroline, to…
Zayn ponownie
wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Wyprawy do Stanów działały na niego
imprezowo – przesadzał z alkoholem i często kończył w klubach, wieczorem
skruszony spowiadając się Perrie na skypie.
- Damn it! – Louis
zagryzł wargę, ignorując język wystawiony w jego stronę. Uwielbiał żartować z
byłych Harry’ego.
Po chwili rozglądania
się po apartamencie Payne’a, wyciągnął zza komody niewielką miotłę i wskoczył
na stół zapełniony brudnymi talerzami.
- Cholera, to musi być
Niall!
- Zdecydowanie!
- Co? – Horan prychnął
poirytowany. – Wcale tak nie wyglądam!
- Tsaa – Louis
westchnął głośno. – Teraz ty! – podsunął blondynowi wódkę pod nos i z powrotem
wylądował na sofie. Oparł się o ramię Harry’ego, rozkładając nogi na długość
całej kanapy. – Lubię takie wieczory.
- Ja też – Harry
przeczesał dłonią włosy. – Ale nie kiedy zapijasz smutki.
- Nie wiem, o czym
mówisz.
- Boże, Zayn! – Niall
i Malik tarzali się po dywanie, odtwarzając niecenzuralne sceny z „Titanica”.
- Nie udawaj – Styles
zignorował przyjaciół, próbując złapać spojrzenie Tomlinsona. – Co się stało?
Louis przez długie
minuty wpatrywał się w sufit. Skrupulatnie dobierał słowa, starając się nie
wyjawiać za wiele.
- Co byś zrobił, gdyby
całe twoje dotychczasowe życie okazało się fiaskiem?
- A możesz przestać
gadać frazesami?
- Jesteś nieletni,
zostaw tego Jacka Danielsa! – Liam biegał za Malikiem, próbując wyrwać mu
butelkę z rąk.
- Odpowiedz – Louis
usiadł po turecku, przypatrując się Harry’emu.
- Nie, to nie jest
śmieszne. Zmartwiłeś mnie.
- Ja wcale nie
żartuję.
Harry ułożył usta w
cienką linię.
- Dlaczego uważasz, że
twoje życie jest fiaskiem?
- A czy ja
powiedziałem coś takiego?
- Louis!
- Nieważne, nie było
tematu.
Tomlinson machnął ręką
i mijając grupkę śmiejących się przyjaciół, wyszedł na balkon. Zdenerwowany
Harry ruszył za nim.
- Nie skacz, Harry,
nie skacz!
Styles tylko
westchnął. Przyzwyczaił się do głupot, które Zayn miał w zwyczaju mówić po
pijaku. Wyszedł na przestronny taras. Widok z penthouse’a robił wrażenie – w
takich chwilach warto doceniać sławę i pieniądze.
- Louis?
Brunet opierał się o
barierkę, obserwując pojedyncze smugi światła rozjaśniające niektóre okna
sąsiedniego wieżowca.
- Możesz dać mi
spokój? – rzucił przez ramię.
- Wiesz co? Jesteś nie
do zniesienia. Wyskakujesz z czymś wielkim, a potem tak po prostu ignorujesz
sprawę.
Kiedy Harry chciał już
odejść, dotyk ciepłej dłoni na nadgarstku zatrzymał go w miejscu.
Między szybkim krokiem
a czymś w rodzaju „Chrzanić to” z ust Louisa, nie było czasu na racjonalne
przemyślenia.
Louis Tomlinson
pocałował swojego przyjaciela Harry’ego Stylesa, który zamiast dać mu w twarz,
pocałunek najzwyczajniej w świecie odwzajemnił.
Pogoda od dawna nie prezentowała się tak obiecująco. Pomimo
kilku niewielkich chmur, słońce rozświetlało wciąż mokre po wczorajszej ulewie
chodniki Kensington Gardens.
Harry, Niall i Zayn z dzieciakami przechadzali się przy
fontannach.
- Tato, kiedy sobie pójdą? – córka Horana z nieufnością
obracała się za siebie.
- Mi kiedyś jeden dał lizaka.
- Taa – westchnął Zayn. – I wtedy to Jayden sprzedał
papparazzim zdjęcie Sophie. Dzięki, synu.
Niall westchnął głośno.
- Nie martw się, porobią trochę zdjęć i się zmyją – wzruszył
ramionami. – Zgubimy ich, jak wejdziemy w ten tłum ludzi.
- Po co w ogóle to robią? – dziewczynka pokręciła głową. –
Skąd cię znają?
- Kiedyś ci opowiem.
- Tylko pomiń zaloty do dziennikarek – parsknął Zayn,
otrzymując w odwecie solidny kuksaniec w żebro.
- Boże, ja tu trzymam niemowlę! – zachichotał, opierając się
o ramę wózka dziecięcego.
- Co to są zaloty?
- Dezorientujesz moje dziecko!
- Tato, mogę? – Jayden pociągnął Malika za rękaw, palcem
pokazując niedaleki plac zabaw.
- Biegnijcie, dogonimy was.
- Niespożyta energia – westchnął Harry, wypuszczając z rąk
dłoń Leo, który ruszył za przyjaciółmi.
- Zawsze chciałem, żeby tak było.
Zayn i Harry zmarszczyli brwi.
- Wiecie – Niall wzruszył ramionami. – Nic sentymentalnego. Po
prostu… - zmieszał się. – Nasze dzieci bawią się razem. Wszyscy jesteśmy jedną
wielką ferajną. Nie sądziłem, że tak będzie. Kiedyś sądziłem, ale potem… -
odkaszlnął znacząco, rozglądając się na boki.
Malik jedynie spojrzał na Sophię śpiącą w swojej
pomarańczowej spacerówce.
- Nie rozpadnę się na tysiąc kawałków, jeśli to powiesz. Tak,
po śmierci Lou też w to zwątpiłem.
Horan pokrzepiająco uśmiechnął się do Harry’ego.
- Przepraszam. Ja tylko…
- Rozumiem – włożył ręce w kieszenie ciasnych jeansów. – Na waszym
miejscu też bym się siebie bał.
- To nie tak – Zayn zaprotestował. – Przeżyłeś to bardziej,
sprawa jest oczywista. Wszyscy ponieśliśmy stratę, tylko…
- Tylko nie sądziliśmy, że po tylu latach to wciąż będzie
tak żywa sprawa – dokończył Niall.
- I że wciąż będziemy tęsknić tak samo. Czas nie leczy ran -
Zayn wyjął spod wózka paczkę Marlboro. – Chcecie?
Obaj zrezygnowali, przejmując od Zayna Sophię, podczas gdy
mulat oddalił się jak najdalej od bawiących się na huśtawkach dzieci.
- Jestem okropny – Harry zagryzł wargę. – Zaklepałem sobie
rolę cierpiętnika, nie zastanawiając się nawet, jak moim najbliższym może być
ciężko.
- Harry, wszystko okej.
- Nie, Niall. Przyjąłem do wiadomości to, co powiedziałeś mi
ostatnim razem. Byłem wtedy zbyt zamroczony, by to obiektywnie odebrać. Ale
odkąd pojawił się Leighton, zrozumiałem…
- Leighton?
- Kim jest Leighton? – Malik dołączył do chłopaków. – Imię
dla dupka.
Harry uśmiechnął się sarkastycznie.
- Leighton jest klonem Louisa – przysiadł na drewnianej
ławce, wypatrując syna wśród przedszkolaków. – To ten chłopak, na którego
wpadliśmy w parku.
- Znalazłeś go? – Niall wytrzeszczył oczy ze zdumienia.
- Czuję się wykluczony – jęknął Zayn.
- Po naszej zmowie pojechałem do Harry’ego.
- A jednak!
- Cicho, Styles. – blondyn trzepnął go w ramię. – Wpadliśmy w
parku na chłopka, który, śmiej się lub nie, wygląda kropka w kropkę jak… Jak
Louis. Po prostu jak Louis. Gdyby nie tyle tatuaży i kolczyków – Horan zadrżał,
jakby próbował odgonić natrętne myśli. – Bardzo dziwne.
- Niemożliwe.
- Nazywa się Leighton Pevense i nie dość, że wygląda jak
Louis, to jeszcze zachowuje się jak on.
Zayn i Niall wymienili zdziwione spojrzenia.
- Okazało się, że mój nowy podopieczny to klon Louisa. Przypadki
chodzą po ludziach.
- To chore.
Harry prychnął.
- A żebyś wiedział, Malik, a żebyś wie…
- Kółko samotnych ojców?
Wysoki brunet uśmiechnął się, zdejmując z nosa okulary
przeciwsłoneczne. Biała koszulka bez rękawów uwydatniała mięśnie chłopaka, a
ciemne jeansy dodawały odważnego wizerunku.
- Liam!
Dym papierosowy wypełniał duszne pomieszczenie. Pokój
skąpany w mroku bordowych barw pachniał tytoniem, potem i damskim Chanel Paris.
Chłopak stał podparty o pokrowiec z gitarą. Obserwował
obrazy na ścianach prezentujące odważne sceny między dwiema kobietami.
Pomimo klimatów, które uwielbiał, „Jacksonville” odstraszało
go kapiącym zewsząd erotyzmem. Miał wrażenie, że nawet wzory wykute w dębowym
biurku szeptały do niego sprośne komentarze.
- Pevense, kopę lat! – otyły mężczyzna w ciemnych okularach
wyjął z ust niedopałek. Wziął drobnego chłopaka w męski uścisk, gestem
wskazując mu krzesło.
- Nie, ja tylko na chwilę – wyjął z plecaka portfel,
przeliczając funty. – Sześćdziesiąt procent. Tak, jak obiecałem.
- Noo – mężczyzna raz jeszcze przekartkował banknoty,
chowając je w wewnętrznej kieszeni marynarki. – Lubię robić z tobą interesy,
Pevense. Kiedy wracasz do Londynu?
- Właśnie o tym chciałem pogadać, ale to może innym razem.
- Siadaj na dupie i mów od rzeczy.
Brunet oblizał spierzchnięte usta, znajdując punkt
zaczepienia w komodzie za plecami szefa.
- Możliwe, że nie wracam już w ogóle, panie Morisson.
- Co!?
- Mówię, że…
- Czyś ty, kurwa, zwariował?!
- Nie unoś się. Nic nie jest pewne.
- Jest, czy nie jest, nigdzie nie jedziesz.
- Jackson!
- Nie!
Leighton prychnął poirytowany. Splunąwszy na umorusaną
wykładzinę, także utrzymaną w kolorystyce mocnej czerwieni, odwrócił się na
pięcie, przekraczając próg czegoś w rodzaju gabinetu.
- Jeszcze nie skończyliśmy, Pevense!
- Wiesz co? – zapiął kurtkę pod samą szyję, wracając do
biurka, za którym siedział prostacki Jackson Morisson. – Pieprz się.
Ten rozdział jest taki....spokojny xd
OdpowiedzUsuńNawet ja nie mam się do czego przyczepić, no oprócz tej KOŃCÓWKI!
Masz rację liceum to zło!
Rozdział boski! <3
Na prawdę świetny rozdział :) wiem jak ciężko w roku szkolnym znaleźć czas na prowadzenie bloga i chwała ci za to że dajesz radę. Życzę ci weny i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńCudowne, genialne, perfekcyjne! Jejku, tak bardzo mi się podoba xD
OdpowiedzUsuń@ohMyMalik3
Muszę przyznać, że całkowicie nie ogarniam tej końcówki XD Ale ta scena z Liamem była taka asdfgnbvdcsxbgn!! *-*
OdpowiedzUsuń"-Kółko samotnych ojców? (...)
- Liam!" jejku *o*
Leighton jest dosyć mocno tajemniczy, ale w sumie cały czas nie wiem, jak to możliwe, że jest kropka w kropkę jak ś.p. Lou.... Dobra, mniejsza o to.
Pozdrawiam, liczę powodzenia w liceum!
@lonelyloueh
strasznie mi poprawiłaś chmor bo sie nie moglam doczekac rozdziału, ale w końcu jesteś! ♥
OdpowiedzUsuńRozdzial jest PER-FECT naprawde sie strasznie jaram i... chce juz nastepny! ♥
Jak zwykle genialne kochana <3 Piszesz na prawdę super, jestem zakochana w tym fanfic'u :) Życzę weny i z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny rozdział x
OdpowiedzUsuńPrzeklinam Cię, żebyś dodała kolejny rozdział w ten weekend, bo inaczej uduszę Cię gołymi rękoma, obiecuję. Jak mogłaś przerwać w takim momencie? Po prostu tsydhxzsgdtgxhgd UGH.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to miły rozdział bez tej pieprzonej suki :)
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
OdpowiedzUsuńG.E.N.I.A.L.N.E!!! *________*
Początek mnie rozwalił... xD
ahahhahaha
Nie wiem czego, ale od razu jak przeczytałam :"- Kółko samotnych ojców?" to wiedziałam, że to Payne! heuhueeh
jestem boska xD
A końcówka mnie zaintrygowała!
Jak dla mnie rozdział ZBYT KRÓTKI!!!
Doawaj szybko następny!!!
Ogolnie szkola to zlo :* Rozdzial swietny trololol *.*
OdpowiedzUsuńFajna retrospekcja i wgl rozdzial takie rozmyslenia caly czas :3
@gabka17
Hello ! Przybyłam po przeczytaniu wszystkiego i kurde moja reakcja po tym rozdziałem to : Ale jak to nie ma następnego ? Jak widać czytanie zleciało mi jak z bicza strzelił :(
OdpowiedzUsuńTeraz czuję tylko wielki niedosyt i z niecierpliwością czekam na nastepny.
Moje uczucia podczas czytania retrospekcji są nie do opisania . Mam wielką ochotę cię zabić za uśmiercenie Lou. Ich relacje były takie jsoxneidgsb . I jeszcze ten pocałunek. No zabić to mało.
Jestem mega wkurzona za imię klona Lou. Ciężko je zapamiętać. Czytałam rozdziały dzisiaj w nocy i teraz pisząc ten komentarz nie umiem sobie za cholerę przypomnieć jak on się nazywał. Chwila pojadę w górę żeby się dowiedzieć .. a więc Leighton :D
Da się to jakoś zdrobnić ?
Co do poprzednich rozdziałów to:
-uwielbiam El
-rozmowy Leo i Harrego są przeurocze
-dialogi czasami potrafią sprawić że podczas czytania uśmiecham się sama do siebie
-Leighton wymiata wszystko i wszystkich. I do tego to napięcie między nimi. Aż się boję pomyśleć co będzie jak oni .. ♥
CZEKAM NA NASTEPNY ! Informuj xx
@sexyjauregui_5H