środa, 9 października 2013

Rozdział 9

Witajcie, najwierniejsi i najcierpliwsi ludzie na świecie!
Liceum to zło i zabieracz wszelkiego czasu. Znalazłam dziś chwilkę na przygotowanie dla was czegoś, co ośmielam się nazwać rozdziałem. Nie pobiłam limitu Worda, ale zapchałam tekst akcją, przynajmniej taką mam nadzieję. Trochę się dzieje, ale wciąż do końca nic nie wiadomo. Jestem okrutna! :)
Dziękuję za to, że niektórzy z was wciąż komentują. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam to czytać!



jaki słodki Hazza! :)

_________________________________


Retrospekcja

Niedziela, 04.07.2011r.

- Leonardo Dicaprio w „Incepcji”!
Harry przecząco pokręcił głową, biorąc ze stołu chusteczkę higieniczną. Obwiązał ją sobie na lokach, wykonując dziwne ruchy ręką.
- Wiem, wiem! – Niall z radości zrzucił pilot na podłogę. – Caroline Flack  na emeryturze!
Styles zrobił młynka oczami, ignorując rechot pijanego Malika.
- Kapitan Jack Sparrow.
- Nareszcie! – Harry zdjął z głowy serwetkę, wciskając się między Liama i Zayna.
- Louis wygrał, więc… - Liam wypełnił kieliszek przezroczystym płynem. – Twoja kolej!
Tomlinson jednym haustem pozbył się całej zawartości naczynia.
- Dopiero się rozkręcam – mrugnął w stronę Harry’ego, zajmując jego miejsce na środku pokoju. – Kategoria brzmi... – zamyślił się na moment. Jego niebieskie oczy rozbłysły triumfalnie. – Celebryta.
- Jeśli kolejny raz mówicie o Caroline, to…
Zayn ponownie wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Wyprawy do Stanów działały na niego imprezowo – przesadzał z alkoholem i często kończył w klubach, wieczorem skruszony spowiadając się Perrie na skypie.
- Damn it! – Louis zagryzł wargę, ignorując język wystawiony w jego stronę. Uwielbiał żartować z byłych Harry’ego.
Po chwili rozglądania się po apartamencie Payne’a, wyciągnął zza komody niewielką miotłę i wskoczył na stół zapełniony brudnymi talerzami.
- Cholera, to musi być Niall!
- Zdecydowanie!
- Co? – Horan prychnął poirytowany. – Wcale tak nie wyglądam!
- Tsaa – Louis westchnął głośno. – Teraz ty! – podsunął blondynowi wódkę pod nos i z powrotem wylądował na sofie. Oparł się o ramię Harry’ego, rozkładając nogi na długość całej kanapy. – Lubię takie wieczory.
- Ja też – Harry przeczesał dłonią włosy. – Ale nie kiedy zapijasz smutki.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Boże, Zayn! – Niall i Malik tarzali się po dywanie, odtwarzając niecenzuralne sceny z „Titanica”.
- Nie udawaj – Styles zignorował przyjaciół, próbując złapać spojrzenie Tomlinsona. – Co się stało?
Louis przez długie minuty wpatrywał się w sufit. Skrupulatnie dobierał słowa, starając się nie wyjawiać za wiele.
- Co byś zrobił, gdyby całe twoje dotychczasowe życie okazało się fiaskiem?
- A możesz przestać gadać frazesami?
- Jesteś nieletni, zostaw tego Jacka Danielsa! – Liam biegał za Malikiem, próbując wyrwać mu butelkę z rąk.
- Odpowiedz – Louis usiadł po turecku, przypatrując się Harry’emu. 
- Nie, to nie jest śmieszne. Zmartwiłeś mnie.
- Ja wcale nie żartuję.
Harry ułożył usta w cienką linię.
- Dlaczego uważasz, że twoje życie jest fiaskiem?
- A czy ja powiedziałem coś takiego?
- Louis!
- Nieważne, nie było tematu.
Tomlinson machnął ręką i mijając grupkę śmiejących się przyjaciół, wyszedł na balkon. Zdenerwowany Harry ruszył za nim.
- Nie skacz, Harry, nie skacz!
Styles tylko westchnął. Przyzwyczaił się do głupot, które Zayn miał w zwyczaju mówić po pijaku. Wyszedł na przestronny taras. Widok z penthouse’a robił wrażenie – w takich chwilach warto doceniać sławę i pieniądze.
- Louis?
Brunet opierał się o barierkę, obserwując pojedyncze smugi światła rozjaśniające niektóre okna sąsiedniego wieżowca.
- Możesz dać mi spokój? – rzucił przez ramię.
- Wiesz co? Jesteś nie do zniesienia. Wyskakujesz z czymś wielkim, a potem tak po prostu ignorujesz sprawę.
Kiedy Harry chciał już odejść, dotyk ciepłej dłoni na nadgarstku zatrzymał go w miejscu.
Między szybkim krokiem a czymś w rodzaju „Chrzanić to” z ust Louisa, nie było czasu na racjonalne przemyślenia.
Louis Tomlinson pocałował swojego przyjaciela Harry’ego Stylesa, który zamiast dać mu w twarz, pocałunek najzwyczajniej w świecie odwzajemnił.


Pogoda od dawna nie prezentowała się tak obiecująco. Pomimo kilku niewielkich chmur, słońce rozświetlało wciąż mokre po wczorajszej ulewie chodniki Kensington Gardens.
Harry, Niall i Zayn z dzieciakami przechadzali się przy fontannach.
- Tato, kiedy sobie pójdą? – córka Horana z nieufnością obracała się za siebie.
- Mi kiedyś jeden dał lizaka.
- Taa – westchnął Zayn. – I wtedy to Jayden sprzedał papparazzim zdjęcie Sophie. Dzięki, synu.
Niall westchnął głośno.
- Nie martw się, porobią trochę zdjęć i się zmyją – wzruszył ramionami. – Zgubimy ich, jak wejdziemy w ten tłum ludzi.
- Po co w ogóle to robią? – dziewczynka pokręciła głową. – Skąd cię znają?
- Kiedyś ci opowiem.
- Tylko pomiń zaloty do dziennikarek – parsknął Zayn, otrzymując w odwecie solidny kuksaniec w żebro.
- Boże, ja tu trzymam niemowlę! – zachichotał, opierając się o ramę wózka dziecięcego.
- Co to są zaloty?
- Dezorientujesz moje dziecko!
- Tato, mogę? – Jayden pociągnął Malika za rękaw, palcem pokazując niedaleki plac zabaw.
- Biegnijcie, dogonimy was.
- Niespożyta energia – westchnął Harry, wypuszczając z rąk dłoń Leo, który ruszył za przyjaciółmi.
- Zawsze chciałem, żeby tak było.
Zayn i Harry zmarszczyli brwi.
- Wiecie – Niall wzruszył ramionami. – Nic sentymentalnego. Po prostu… - zmieszał się. – Nasze dzieci bawią się razem. Wszyscy jesteśmy jedną wielką ferajną. Nie sądziłem, że tak będzie. Kiedyś sądziłem, ale potem… - odkaszlnął znacząco, rozglądając się na boki.
Malik jedynie spojrzał na Sophię śpiącą w swojej pomarańczowej spacerówce.
- Nie rozpadnę się na tysiąc kawałków, jeśli to powiesz. Tak, po śmierci Lou też w to zwątpiłem.
Horan pokrzepiająco uśmiechnął się do Harry’ego.
- Przepraszam. Ja tylko…
- Rozumiem – włożył ręce w kieszenie ciasnych jeansów. – Na waszym miejscu też bym się siebie bał.
- To nie tak – Zayn zaprotestował. – Przeżyłeś to bardziej, sprawa jest oczywista. Wszyscy ponieśliśmy stratę, tylko…
- Tylko nie sądziliśmy, że po tylu latach to wciąż będzie tak żywa sprawa – dokończył Niall.
- I że wciąż będziemy tęsknić tak samo. Czas nie leczy ran - Zayn wyjął spod wózka paczkę Marlboro. – Chcecie?
Obaj zrezygnowali, przejmując od Zayna Sophię, podczas gdy mulat oddalił się jak najdalej od bawiących się na huśtawkach dzieci.
- Jestem okropny – Harry zagryzł wargę. – Zaklepałem sobie rolę cierpiętnika, nie zastanawiając się nawet, jak moim najbliższym może być ciężko.
- Harry, wszystko okej.
- Nie, Niall. Przyjąłem do wiadomości to, co powiedziałeś mi ostatnim razem. Byłem wtedy zbyt zamroczony, by to obiektywnie odebrać. Ale odkąd pojawił się Leighton, zrozumiałem…
- Leighton?
- Kim jest Leighton? – Malik dołączył do chłopaków. – Imię dla dupka.
Harry uśmiechnął się sarkastycznie.
- Leighton jest klonem Louisa – przysiadł na drewnianej ławce, wypatrując syna wśród przedszkolaków. – To ten chłopak, na którego wpadliśmy w parku.
- Znalazłeś go? – Niall wytrzeszczył oczy ze zdumienia.
- Czuję się wykluczony – jęknął Zayn.
- Po naszej zmowie pojechałem do Harry’ego.
- A jednak!
- Cicho, Styles. – blondyn trzepnął go w ramię. – Wpadliśmy w parku na chłopka, który, śmiej się lub nie, wygląda kropka w kropkę jak… Jak Louis. Po prostu jak Louis. Gdyby nie tyle tatuaży i kolczyków – Horan zadrżał, jakby próbował odgonić natrętne myśli. – Bardzo dziwne.
- Niemożliwe.
- Nazywa się Leighton Pevense i nie dość, że wygląda jak Louis, to jeszcze zachowuje się jak on.
Zayn i Niall wymienili zdziwione spojrzenia.
- Okazało się, że mój nowy podopieczny to klon Louisa. Przypadki chodzą po ludziach.
- To chore.
Harry prychnął.
- A żebyś wiedział, Malik, a żebyś wie…
- Kółko samotnych ojców?
Wysoki brunet uśmiechnął się, zdejmując z nosa okulary przeciwsłoneczne. Biała koszulka bez rękawów uwydatniała mięśnie chłopaka, a ciemne jeansy dodawały odważnego wizerunku.
- Liam!


Dym papierosowy wypełniał duszne pomieszczenie. Pokój skąpany w mroku bordowych barw pachniał tytoniem, potem i damskim Chanel Paris.
Chłopak stał podparty o pokrowiec z gitarą. Obserwował obrazy na ścianach prezentujące odważne sceny między dwiema kobietami.
Pomimo klimatów, które uwielbiał, „Jacksonville” odstraszało go kapiącym zewsząd erotyzmem. Miał wrażenie, że nawet wzory wykute w dębowym biurku szeptały do niego sprośne komentarze.
- Pevense, kopę lat! – otyły mężczyzna w ciemnych okularach wyjął z ust niedopałek. Wziął drobnego chłopaka w męski uścisk, gestem wskazując mu krzesło.
- Nie, ja tylko na chwilę – wyjął z plecaka portfel, przeliczając funty. – Sześćdziesiąt procent. Tak, jak obiecałem.
- Noo – mężczyzna raz jeszcze przekartkował banknoty, chowając je w wewnętrznej kieszeni marynarki. – Lubię robić z tobą interesy, Pevense. Kiedy wracasz do Londynu?
- Właśnie o tym chciałem pogadać, ale to może innym razem.
- Siadaj na dupie i mów od rzeczy.
Brunet oblizał spierzchnięte usta, znajdując punkt zaczepienia w komodzie za plecami szefa.
- Możliwe, że nie wracam już w ogóle, panie Morisson.
- Co!?
- Mówię, że…
- Czyś ty, kurwa, zwariował?!
- Nie unoś się. Nic nie jest pewne.
- Jest, czy nie jest, nigdzie nie jedziesz.
- Jackson!
- Nie!
Leighton prychnął poirytowany. Splunąwszy na umorusaną wykładzinę, także utrzymaną w kolorystyce mocnej czerwieni, odwrócił się na pięcie, przekraczając próg czegoś w rodzaju gabinetu.
- Jeszcze nie skończyliśmy, Pevense!
- Wiesz co? – zapiął kurtkę pod samą szyję, wracając do biurka, za którym siedział prostacki Jackson Morisson. – Pieprz się.

10 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest taki....spokojny xd
    Nawet ja nie mam się do czego przyczepić, no oprócz tej KOŃCÓWKI!
    Masz rację liceum to zło!
    Rozdział boski! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Na prawdę świetny rozdział :) wiem jak ciężko w roku szkolnym znaleźć czas na prowadzenie bloga i chwała ci za to że dajesz radę. Życzę ci weny i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne, genialne, perfekcyjne! Jejku, tak bardzo mi się podoba xD
    @ohMyMalik3

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że całkowicie nie ogarniam tej końcówki XD Ale ta scena z Liamem była taka asdfgnbvdcsxbgn!! *-*
    "-Kółko samotnych ojców? (...)
    - Liam!" jejku *o*
    Leighton jest dosyć mocno tajemniczy, ale w sumie cały czas nie wiem, jak to możliwe, że jest kropka w kropkę jak ś.p. Lou.... Dobra, mniejsza o to.
    Pozdrawiam, liczę powodzenia w liceum!
    @lonelyloueh

    OdpowiedzUsuń
  5. strasznie mi poprawiłaś chmor bo sie nie moglam doczekac rozdziału, ale w końcu jesteś! ♥
    Rozdzial jest PER-FECT naprawde sie strasznie jaram i... chce juz nastepny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle genialne kochana <3 Piszesz na prawdę super, jestem zakochana w tym fanfic'u :) Życzę weny i z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny rozdział x

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeklinam Cię, żebyś dodała kolejny rozdział w ten weekend, bo inaczej uduszę Cię gołymi rękoma, obiecuję. Jak mogłaś przerwać w takim momencie? Po prostu tsydhxzsgdtgxhgd UGH.
    A tak poza tym to miły rozdział bez tej pieprzonej suki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
    G.E.N.I.A.L.N.E!!! *________*
    Początek mnie rozwalił... xD
    ahahhahaha
    Nie wiem czego, ale od razu jak przeczytałam :"- Kółko samotnych ojców?" to wiedziałam, że to Payne! heuhueeh
    jestem boska xD
    A końcówka mnie zaintrygowała!
    Jak dla mnie rozdział ZBYT KRÓTKI!!!
    Doawaj szybko następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ogolnie szkola to zlo :* Rozdzial swietny trololol *.*
    Fajna retrospekcja i wgl rozdzial takie rozmyslenia caly czas :3
    @gabka17

    OdpowiedzUsuń
  10. Hello ! Przybyłam po przeczytaniu wszystkiego i kurde moja reakcja po tym rozdziałem to : Ale jak to nie ma następnego ? Jak widać czytanie zleciało mi jak z bicza strzelił :(
    Teraz czuję tylko wielki niedosyt i z niecierpliwością czekam na nastepny.

    Moje uczucia podczas czytania retrospekcji są nie do opisania . Mam wielką ochotę cię zabić za uśmiercenie Lou. Ich relacje były takie jsoxneidgsb . I jeszcze ten pocałunek. No zabić to mało.
    Jestem mega wkurzona za imię klona Lou. Ciężko je zapamiętać. Czytałam rozdziały dzisiaj w nocy i teraz pisząc ten komentarz nie umiem sobie za cholerę przypomnieć jak on się nazywał. Chwila pojadę w górę żeby się dowiedzieć .. a więc Leighton :D
    Da się to jakoś zdrobnić ?
    Co do poprzednich rozdziałów to:
    -uwielbiam El
    -rozmowy Leo i Harrego są przeurocze
    -dialogi czasami potrafią sprawić że podczas czytania uśmiecham się sama do siebie
    -Leighton wymiata wszystko i wszystkich. I do tego to napięcie między nimi. Aż się boję pomyśleć co będzie jak oni .. ♥
    CZEKAM NA NASTEPNY ! Informuj xx
    @sexyjauregui_5H

    OdpowiedzUsuń