piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 19

Witajcie.
Po prostu dziękuję wszystkim komentującym. Naprawdę dajecie mi niezłego kopa, choć ostatnio mam problemy, które uniemożliwiają mi częste pisanie. I tak dziękuję za wszystko. Jesteście cudowni.
Kukułka

__________________

- Harry, słuchasz mnie? - Styles podskoczył na swoim krześle, kiedy Demi szturchnęła go w ramię. – Tak też myślałam – bąknęła pod nosem, biorąc ze stołu szklankę, o którą go prosiła. Upchnęła ją wraz z innymi naczyniami, uruchamiając zmywarkę.
- Przepraszam – Harry uśmiechnął się niemrawo, niechętnie odwracając wzrok od Leightona i Nialla, którzy wymieniali się „tajnymi” trikami, co rusz przygrywając jakiś akord na dwóch starych gitarach Horana.
- Cieszę cię, widząc cię takiego… - usiadła obok, głęboko myśląc nad odpowiednim słowem. – Mogę powiedzieć, że jesteś szczęśliwy?  - bez chwili wahania Harry przytaknął, odgarniając grzywkę z oczu. – Więc cieszę się, widząc cię takiego szczęśliwego. Mimo wszystko.
- Po prostu na chwilę obecną nie myślę o Liamie. Bardziej martwię się, jak to wszystko wpłynęło na Zayna.
Harry na chwilę utkwił wzrok w swoim przyjacielu, który dowiedziawszy się, co zaszło między nim a Paynem, do końca kolacji nie odzywał się zbyt wiele. Siedział wyraźnie zamyślony, od czasu do czasu kręcąc głową na zadawane mu pytania. W międzyczasie rzucał niezbyt przyjazne spojrzenia w kierunku towarzysza Harry’ego, co jednak kompletnie nie zraziło Leightona do luźnych rozmów z Perrie, Demi czy Niallem.
- Liam zawsze był mu bliski – Demi westchnęła, podążając za wzrokiem Harry’ego. – Musi to przetrawić. Ciężko jest być pomiędzy dwiema stronami, na których ci zależy.
- Wiem, Dems – opuścił wzrok, kreśląc wzory na pobrudzonym przez dzieciaki obrusie. – Tylko czuję się z tym źle.
- Harry…
- To przeze mnie nie przyjął twojego zaproszenia. Gdyby mnie tu dziś nie było, spędzilibyście znacznie milszy wieczór.
- Powiedz to mojej córce – brunetka prychnęła, uśmiechając się na widok Vivi, która wciąż siedziała Leightonowi na kolanach. – A tak poważnie, Harry – położyła dłoń na jego ręce, zmuszając do podniesienia wzroku. – Liam to także mój przyjaciel, ale kierując się tylko i wyłącznie obiektywizmem, zapewniam cię, że za nic z świecie nie popieram tego, co ci zrobił. Kwestia mojego wybaczenia leży w tym, czy ty to zrobisz.
- Nie – Harry zdecydowanie pokręcił głową. – Przynajmniej nie w najbliższym czasie.
Demi przytaknęła niepewnie, próbując wymusić lekki uśmiech.
- Chyba będziemy się zbierać – w progu kuchni pojawiła Perrie, trzymając na rękach przysypiającą Sophię. – Jest dość późno.
- Tak, my też powinniśmy iść – Harry wyprostował się na miejscu, wymieniając z Demi porozumiewawcze spojrzenia. Bezdźwięcznie podziękował, po czym wyswobadzając swoją dłoń z jej uścisku, wstał od stołu.
Harry zawsze uwielbiał Lovato, a fakt, że zgodziła się wyjść za mąż za jego najlepszego przyjaciela, jeszcze lepiej wpłynął na ich udaną komunikatywność. Pod pewnymi względami Demi bardzo przypominała mu Eleanor – równie bezpośrednia i spontaniczna, potrafiąca przystopować w najbardziej odpowiednim momencie.
- Jak tam? – Harry ukucnął obok Leightona, Nialla i Vivi, rejestrując niechętnie wszechobecny bałagan.
- W porządku – Leighton uśmiechnął się, odwzajemniając ciepłe spojrzenie Harry’ego. – Zbieramy się?
- Chyba tak. Jest już późno.
- Jasne. Tylko pomogę Niallowi posprzątać.
- Dajcie spokój – Horan machnął ręką, zdejmując Vivienne z kolan Leightona. Dziewczynka ledwie przytomna oplotła rączki w okół szyi Nialla, zamykając oczy. – Zaraz wracam – uśmiechnął się, znikając w korytarzu.
Leighton podniósł się z podłogi, otrzepując spodnie.
- No co? – zmarszczył brwi, uważnie przyglądając się rozbawionemu spojrzeniu Harry’ego.
- Nic – Styles wzruszył ramionami, opierając się o framugę. – Chyba kupiłeś moją rodzinę. Przybraną, ale zawsze.
- Chyba nie masz na myśli Zayna, co? – chłopak zachichotał, a Harry nie mógł powstrzymać się, by samemu nie wybuchnąć śmiechem.
- Zayn to trochę inny typ człowieka. Daj mu czas.
Leighton odchrząknął, naśladując głos Malika.
- „Mam nadzieję, że Harry nie pożałuje, że cię spotkał”. Tak, rzeczywiście trochę czasu dobrze mu zrobi – zaśmiał się ironicznie.
- Powiedział ci, że… Niech go tylko…
- Daj spokój, Harry – pogładził go po plecach, mijając w przejściu. – Faktycznie jest późno, chodźmy już – oparł głowę o jego ramię, wzdychając cicho. – Twoja przybrana rodzina bardzo cię kocha.
- Leighton?
-Hmm?
Chłopak obrócił się, przywołany dziwnym tonem w głosie Harry’ego. Styles zmieszał się nieco, lekko kurcząc się pod wyczekującym spojrzeniem chłopaka.
- To dobrze, że ci się podobało.
Pevense uśmiechnął się, kręcąc głową w niedowierzaniu.
- Oj, panie Styles – prychnął w rozbawieniu. – Chodź – pociągnął Harry’ego za rękę, kierując się w stronę holu, skąd dobiegały wyraźne odgłosy krzątaniny Malików.
- Wszystko masz? – Perrie obwiązywała Jaydena szalikiem, sprawdzając, czy spakował swój plecaczek.
- Tak – chłopiec jęknął niechętnie, odwiązując materiał, jak tylko Perrie skupiła uwagę na Sophii.
- Mam nadzieję, że wpadniecie niedługo – Niall zszedł po schodach, pocierając kark. – Umieram z nudów na tacierzyńskim – bąknął z grymasem.
- Nikt ci nie kazał – Demi wystawiła język w jego stronę, żegnając się z Zaynem. – Ale wpadnijcie. Harry, Leighton, będziecie jeszcze w Londynie?
- Nie, raczej nie. Muszę urządzić się w Holmes Chapel – Styles wzruszył ramionami, narzucając kurtkę.
- Ale na pewno wpadniemy, jak się pojawimy  - dorzucił Leighton, ignorując pełne apatii spojrzenie Zayna.
- Super – Malik uśmiechnął się z przekąsem. – Gotowi? – wziął syna za rękę, w drugiej trzymając nosidełko.
- Idziemy – Perrie cmoknęła Demi w policzek i przytuliła się do Nialla.
- Do zobaczenia – Horan i Demi stanęli w drzwiach, odprowadzając ich wzrokiem.
- A wy dokąd, panowie? – Perrie wcisnęła się między Leightona a Harry’ego, puszczając Zayna przodem.
- Zatrzymałem się u Gemmy.
- Podrzucić was? – blondynka zatrzymała się przy swoim samochodzie. – Nie widzę tu twojego sedana.
- Przyszliśmy na piechotę. Jest ładna pogoda, spokojnie.
- Na pewno?
- Jedź już, co? – Harry pokręcił głową, zamykając za nią drzwi hatchbacka. – Na razie, Zayn – skinął w stronę Malika, który z mruknięciem odwzajemnił gest, zapinając dzieciaki na tylnych siedzeniach.
- Miło było cię lepiej poznać, Zayn – Leighton uśmiechnął się z przekąsem.
- Ciebie też.
Harry z mruknięciem dezaprobaty pociągnął bruneta za rękaw. Jeszcze raz pomachali Perrie, uśmiechającej się zza kierownicy, po czym powoli skierowali się wyludnioną ulicą Królowej Elżbiety.
- Uwielbiasz go prowokować, co? – Harry zaśmiał się, kiedy czerwone auto minęło ich z lekkim piskiem opon. Zayn pewnie nie był zadowolony z faktu, że wypił dziś alkohol, a jego żona ewidentnie nie była udanym kierowcą.
- Jest taki uroczy w swojej nienawiści – Leighton schował dłonie w kieszenie jeansów. – Powiedzmy, że sprawia mi to trudną do opisania satysfakcję.
- Chorą satysfakcję – Harry pokręcił głową, chowając twarz w szaliku. Może pogoda nie była aż tak ładna, choć niezła jak na londyński klimat.
- Gdyby wszyscy mnie polubili, szczerze mówiąc, zmartwiłbym się. Z ludźmi bez wrogów jest coś nie tak – westchnął, odpalając papierosa. – Chyba, że nazywają się Harry Styles – dodał pod nosem, wywołując uśmiech na twarzy Harry’ego.
- Ależ ja mam wrogów. Nie o wszystkim musisz wiedzieć.
- Naprawdę? Panią ze spożywczaka, bo nie oddałeś jej winnego grosika?
- Właściwie to pana ze spożywczaka – mruknął nieśmiało.
- Harry… - Leighton zatrzymał się w miejscu, mierząc go zdumionym spojrzeniem. – Jesteś niemożliwy – zachichotał, kiedy poważną mimikę Harry’ego zastąpił uśmiech. – Byłem skłonny ci uwierzyć.
Szli przez chwilę w ciszy, niemijani przez nikogo. Alejki odległe od śródmieścia nie cieszyły się popularnością w tak późnych godzinach. Nawet w czasie weekendu. Pobliskie domy wydawały się puste i samotne, nieoświetlone choćby żadnym pojedynczym światłem. Gdzieniegdzie pies warknął na nich z pobliskich ogródków, jednak i tak mogli czuć się kompletnie sami.
- O czym myślisz? – Harry skrycie przyglądał się chłopakowi, który wypalił papierosa, niedopałek zgniatając na przydrożnym murku.
- O mojej rodzinie.
- Oh – Harry zagryzł wargę, spuszczając wzrok na kostkę chodnikową. – Przepraszam.
- Przestań – Leighton wzruszył ramionami. – Po prostu masz wielkie szczęście, że trafili ci się tacy ludzie jak Niall, jak Demi. Nawet jak Zayn.
- Pod tym względem też uważam, że mam szczęście – Styles zgodził się, nie chcąc drążyć tematu. Wiedział, że Leighton nie miał własnych bliskich. – Wracamy jutro do domu?
- Jeśli chcesz – Pevense przytaknął nieco zaniepokojony, jednak nie zwrócił na niego większej uwagi.
Harry poczuł się źle. Leighton skrycie martwił się teraz o swojego nic niewartego ojca lub co gorsza rozważał, czy nie zostawić Harry’ego, skoro pochodzi z zupełnie innego świata. Harry przełknął gulę formującą się w jego gardle.
- Przepraszam, ja…
- Cii – Leighton przyłożył palec do ust, na co Harry zatrzymał się, marszcząc brwi. – Harry, proszę cię, chodź.
Wciąż nie rozumiejąc, ruszył dalej, do czego poniekąd zmusiła go dłoń Leightona, którą splótł wraz z jego własną. Mimo że nigdy nie trzymali się za ręce, Harry nie potrafił cieszyć się tym gestem. Coś było nie tak.
- Leigh…
- Możemy przyspieszyć? Ale nieznacznie, dobrze?
Machinalnie ruszyli nieco szybciej, coś pomiędzy biegiem a szybkim chodem.
- Co się…
- Nie odwracaj się, proszę – Leighton szepnął cicho, starając się utrzymać równe tempo.
Szli, a może raczej na wpół biegli, a głośny stukot ich butów odbijał się echem w martwej ciszy. Dopiero po bardzo wyraźnym i długim wsłuchiwaniu się, Harry doszedł do wniosku, że ich kroki pokrywają się z dwiema parami innych, znacznie cięższych, znajdujących się dość niedaleko.
- Leighton?
Serce Harry’ego znacznie przyspieszyło. Choć bardzo kusiło go, by spojrzeć za siebie, pamiętał, jak chłopak kazał mu zachować pozory.
- Harry, widzisz tamten park?
- Widzę – przytaknął, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo złamał mu się głos.
- Kiedy tam dojdziemy, pobiegniesz w lewo, a ja w prawo, dobrze?
- Nie zostawię…
- Harry, proszę cię, nie teraz – Leighton odetchnął głęboko, na sekundę przymykając oczy. Wypuścił powietrze z płuc, mocniej ściskając dłoń Harry’ego. – Musisz mi zaufać.
Choć patrzyli przed siebie, Harry mógł wyczuć napięcie w jego głosie. Z jednej strony na pewno się bał, przynajmniej Harry był przerażony, nie mógł uwierzyć, że Leighton nie. Mimowolnie poczuł się pewniej, kiedy chłopak wykazał się determinacją i racjonalnością. Gdyby był sam, chyba nie potrafiłby obmyślić dobrej taktyki ucieczki.
- Wiesz, kto za nami idzie, prawda? – szepnął, kiedy poczuł jak dłoń Leightona powoli wysuwa się z jego własnej, zbliżając się do rozstaju dróg przy parku. Dopiero teraz zauważył, że lewa strona, w którą kazał mu się udać, była pogrążona w totalnej ciemności. Po prawej znajdowała się całkiem dobrze oświetlona ścieżka.
- Wszystko ci wyjaśnię. Na razie obiecaj mi, że pobiegniesz najszybciej, jak możesz. Gdziekolwiek, gdzie jest dużo ludzi. Tylko nie prosto do domu. Jak upewnisz się, że jesteś sam, wezwij taksówkę i jedź z powrotem do Nialla.
Leighton mówił szybko, grzebiąc w wewnętrznej kieszeni kurtki.
- Przyjedziesz tam?
Zbliżali się do parku w zastraszająco szybkim tempie. Kroki za nimi przybierały na sile. Były coraz bliżej.
- Leighton, obiecaj mi, że tam przyjdziesz.
Chłopak puścił dłoń Harry’ego, napinając mięśnie twarzy.
- Harry… - westchnął głośno. – Chciałbym…
- Przyjdziesz tam – Harry zaakcentował każde słowo, a adrenalina uderzyła w niego ze zdwojoną siłą.
- Przyjdę – powiedział w końcu, łapiąc spojrzenie zielonych tęczówek starszego mężczyzny. Nie przestawali na siebie patrzeć, czując pod stopami początek grząskiego gruntu pokrytego liśćmi i odłamkami szkła, które ktoś musiał tutaj rozrzucić. – Na trzy.
Harry przytaknął, próbując wziąć się w garść.
- Raz… Dwa… - wymienili ostatnie porozumiewawcze spojrzenie. – Trzy... 

13 komentarzy:

  1. ugdtbiygddhhvgfuiub... Martwię się o to co będzie dalej, gurl.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie kocham cię za skończenie w takim momencie :(
    A co do rozdziału - jsndnansndnsjwjsj
    *-*
    Słodki z nutką gangsterstwa hahaha <3
    Pozdrawiam - @yoirishboy

    OdpowiedzUsuń
  3. SPADAJ, NAWET NIE WIESZ, JAKIEGO TERAZ MAM STRACHA!
    @ohMyMalik3

    OdpowiedzUsuń
  4. o mój Boże!!! nie mogę uwierzyć w to co się zaraz stanie :o boję się ale chcę wiedzieć :D pisz szybko. kocham cię ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. omg, omg, OMG. Jezu, boję się tych faciów co za nimi szli (to na pewno byli faceci, dobrze to wiem). będąc sama w takiej sytuacji prędzej umarłabym ze strachu niż by oni mnie złapali czy coś. a jak Leightonowi coś się stanie i nie trafi do domu Niall'a? jejku. oby nie :)
    życzę duuuuużo weny i powodzenia w radzeniu sobie z tymi problemami, ily ♥

    ~@lonelyloueh

    OdpowiedzUsuń
  6. MAM NA CIEBIE KURWA FOCHA!
    DZIĘKUJE
    DOBRANOC

    ps. jak mogłaś skończyć w takim momencie?
    no Kuku dlaczego ty mi to robisz? przecież ja nie przeżyję! ;c

    OdpowiedzUsuń
  7. Porobiło się.
    Liam i Judith?!?!?!?!
    Harry i Leighton- obvious.
    Wreszcie jestem na bieżąco, a tu takie coś?
    I jeszcze przerwane w TAKIM momencie!
    Kto ich gonił? Dlaczego? Żądam wyjaśnień!
    Masz napisać coś przed naszym wyjazdem i to nie jest prośba!

    OdpowiedzUsuń
  8. kurczaczek z rozdziału na rozdział coraz bardziej ciekawiej i coraz lepiej, kocham to opowiadania. Jesteś świetna :)

    Em

    OdpowiedzUsuń
  9. Codo cudo cudo chce szybko następny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Z niecierpliwością czekam na następny, czemu koniec takim momencie ?

    OdpowiedzUsuń
  11. to zakończenie po prostu ugggghhh ja nie przeżyje czekania
    i jeszcze ci tajemniczy ludzie (choć mam pewne podejrzenia kim są)
    boje się cholernie
    rozdział cudo, jest świetny jak zawsze z resztą
    ps
    tylko błagam dodaj nowego w miarę szybko bo wszyscy tutaj poumieramy z ciekawości aka strachu
    xx

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest of kurwa kors pewne, ze Leighton nie wroci do Nialla, bo zlapie go ten Kutas, co na niego poluje. W sumie to nwm jak on sie nazywa, ale wiecie o kogo chodzi... he he he xx

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG NIENAWIDZE CIE ZE PRZERWALAS W TAKIM MOMENCIE NOOO
    Omg czekam na next, mam nadzieje ze szybko sie pojawi bo nie ogarne sie omfg
    @xtomlinvinex

    OdpowiedzUsuń