Miałam maleńkie opory, lecz w końcu udało mi się stworzyć rozdział pierwszy. Póki co, za wiele się nie wyjaśnia, ale jaki sens pisania, gdy podam wam wszystko jak na tacy. :)
Chciałam dodawać posty regularnie, ale w niedzielę wyjeżdżam na wakacje, więc możliwe, że kolejna część pojawi się dopiero za dwa tygodnie. Przepraszam.
Bardzo dziękuję za tak wiele miłych słów w komentarzach oraz na Twitterze. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że mój styl pisania i pomysł wzbudzają wasze zainteresowanie.
Do napisania!
_________________________________________
„Cheshire East Records” tętniło życiem od świtu do nocy.
Kiedy praca wre, nie ma miejsca na odpoczynek. Wszyscy pracownicy zdawali sobie
z tego sprawę, biorąc nadgodziny, byle tylko wyrobić się w czasie.
Sezon wakacyjny od zawsze stanowił chrapkę dla wielkich
wytwórni muzycznych. W końcu to latem najłatwiej wyprodukować prawdziwy hit,
który porwie rzesze ludzi na całym świecie. Finalne listy przebojów nie raz
bywają zadziwiające, lecz w tym roku właśnie o to chodzi głównemu kierownikowi
„CER” – element zaskoczenia.
- Stary, to nie przejdzie – Harry pokręcił głową z
rezygnacją. Rzucił plik kartek na ciemne dębowe biurko. – Potrzebujemy czegoś
innego. Unikat.
- Jestem tu tylko gościem od kawy i posyłek – podniósł ręce
w poddańczym geście. – A gdybym nie był twoim kumplem, pewnie przyznałbym ci
rację, ale czytałem ten kawałek i wydaje się w porządku.
- W porządku, to nie to samo co genialny – podniósł wzrok na
przyjaciela. – A gdybym nie był twoim szefem, kazałbym ci iść w pizdu z twoim
kunsztem, ale obowiązują mnie pewne zasady.
- Za późno, szefuniu - czarnowłosy zaśmiał się, zabierając
podstawkę i filiżankę z niedopitym expresso. – Chcesz coś jeszcze, czy kończysz
na dziś?
– Zaraz wychodzę – przeciągnął się, spoglądając na zegar na
ekranie swojego laptopa. - Muszę odebrać Leo ze szkoły.
- Więc do jutra – chłopak zasalutował, kierując się do
wyjścia.
- Trzymaj się.
Pomimo wyczerpania, Harry postanowił napisać szybkiego meila do menadżera Rity
Ory. Utwór promujący jej dziewiątą płytę studyjną zapowiadał się obiecująco.
Skromnie rzecz ujmując, dzięki samemu Harry’emu, który z niespotykaną
pedantycznością oszlifował piosenkę na prawdziwy diament.
Nerwowe pukanie przerwało ciszę panującą w małym
pokoju na ósmym piętrze okazałego budynku.
Z punktu widzenia postronnego obserwatora, zabawne, jak
jeden epizod może odmienić nasze życie na zawsze, a my, biedni ludzie, w
natłoku zajęć i obowiązków, nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.
- Czego zapomnia… - przeniósł szmaragdowe tęczówki
na drzwi gabinetu. – Oh, wybacz, myślałem, że to Adam.
- Jasne,jasne… – rzucił blondyn, zamykając za sobą.
Emanował lekkim zdenerwowaniem, co rusz przygładzając kołnierzyk białej
koszuli. – Mam pewną sprawę.
- To pilne? Akurat skończyłem pracę.
- Daj mi sekundkę, proszę – kocie spojrzenie szarych oczu
przekupiło go.
- Byle szybko – westchnął, wyłączając komputer.
- Mój dobry kolega…
- Stop – przerwał mu spokojnie, narzucając dżinsową kurtkę.
– Nie chcę być niemiły, ale chyba wyraziłem się jasno, gdy zatrudniłem cię na
to stanowisko. Nic po znajomości.
- To nie tak, panie Styles – obronił się szybko. – Niech
pan potraktuje go jako kolejną potencjalną receptę na sukces. Po prostu muszę wiedzieć, czy jest sens, by tu przyjeżdżał. Ma ciężką sytuację rodzinną, a
bilety drożeją.
- Do rzeczy, Ratliff, do rzeczy – poganiał go, gasząc
światło i opuszczając pomieszczenie.
- To naprawdę zdolny facet! – podniósł głos. – Przepraszam.
Ja…
- Okej, daj mi to.
- Ale ja…
- Obiecuję, przejrzę to w domu. Daj mi jego CV, czy co tam
trzymasz – wyciągnął dłoń, aby zatrzymać drzwi zamykającej się windy.
Mężczyzna zawahał się, lecz w końcu podał mu papiery,
rezygnując z dalszych wyjaśnień.
- Miłego wieczoru, panie Styles.
- Wzajemnie.
Niedbale spakował teczkę z resztą dokumentów. Oparł głowę o
lustro, poddając się uczuciu, jakby serce postanowiło odczepić się od narządów
krwionośnych i zrobić sobie małą
wycieczkę w stronę podbrzusza.
- Nie znoszę wind – przymknął powieki, starając się przyćmić
skurcze żołądka.
Kiedy wreszcie znalazł się na poziomie podziemnego parkingu,
z ulgą wyszedł z ciasnego pomieszczenia. Kluczykiem znalezionym w kieszeni
jeansów odblokował zaparkowany niedaleko czarny sedan. Wsiadł do środka, a
odpaliwszy silnik, włączył się do ruchu, zostawiając za sobą nowoczesną
siedzibę „CER”.
Droga nie zajęła mu wiele czasu. Już po paru minutach
zatrzymał się przed piętrowym domkiem pomalowanym w zielono-białe pasy.
Wszedł do środka, skinieniem witając dziewczynkę na dyżurze,
która zadała mu standardowe pytanie.
- Leonard Styles?
- Wciąż ten sam – odwzajemniła jego uśmiech, po czym
pobiegła do sali pięciolatków.
Kędzierzawy malec w mgnieniu oka zjawił się u jego boku.
- Cześć, mały mężczyzno! – wziął chłopca na ręce, idąc w
kierunku szatni. – Jak minął ci dzień?
- Świetnie. Byliśmy na spacerze. Zbieraliśmy kasztany,
liście i żołędzie, a teraz sklejaliśmy z nich takie śmieszne ludziki. Jak wyschną,
to jutro je przyniosę, żebyś zobaczył. Zrobiłem Power Rangersa! Nawet
pomalowałem go na czerwono, żeby był bardziej wiarygodny.
- Wow! Koniecznie muszę go obejrzeć! – uwielbiał te
szczegółowe relacje. Sposób, w jaki jego syn ekscytował się drobnymi rzeczami,
zawsze poprawiał mu humor. Po zmianie obuwia i tradycyjnym podziwianiu ściany z
rysunkami, w końcu znaleźli się w samochodzie.
- Jedziemy po mamę?
- Nie, wróci późno, ma mnóstwo pracy.
Malec zamyślił się na moment. – Wczoraj ty, dzisiaj mama.
Unikacie się?
Harry zagryzł wargę. Nie znosił kłamać, ale jeszcze bardziej
nienawidził, kiedy jego nieudane pożycie małżeńskie odbijało się na niewinnym
Leo.
- No coś ty. Po prostu… - zająknął się. – Po prostu ostatnio
tak się dzieje i nie możemy nic na to poradzić. Dorośli muszą się pogodzić z
obowiązkami.
Chłopczyk zamilkł, jednak szerokie bruzdy na jego czole,
dostrzegalne dla Harry’ego dzięki lusterku wstecznemu, nie wróżyły niczego
dobrego. Reszta drogi upłynęła na rozmowie o względnie powszednich tematach,
niezahaczających o drażliwą kwestię Judith.
Po dotarciu do domu, Harry przygotował szybki obiad dla
syna, sam zadowoliwszy się szklanką soku pomarańczowego. Ciężki okres w studiu
neutralizował apetyt, a myśli nieustannie krążyły wokół tekstów czekających na
korektę bądź odrzucenie.
Odstawił naczynia do zmywarki, po czym zajrzał do salonu. Leo
leżał na kanapie z książką, zachłannie studiując każde słowo. Dopiero uczył się
czytać, więc skupiając swoją uwagę na opowiadaniu, całkowicie wyłączał się na
wszelkie bodźce zewnętrzne. Grający telewizor kompletnie mu nie przeszkadzał.
Korzystając z chwili dla siebie, Harry rozsiadł się przy
stole w kuchni, kartkując „zadanie domowe” na dziś. Treść paru aktówek wydawała
się nawet interesująca, lecz stawiając je na tle pozostałych spraw, nad którymi
obecnie pracował, nie wyróżniały się niczym nadzwyczajnym.
Po godzinie mordęgi z niejakim „Burining castle” Jamie’go
Foxx’a, odrzucił go w końcu na bok. Z mieszanki słów i zdań nie dało się
wyciągnąć nic, co przyzwoicie układałoby się z jakąkolwiek linią melodyczną.
Będąc na skraju poddania się, rzucił okiem na teczkę „po
znajomości”. Kuszony nieodpartą ciekawością, wziął ją do rąk. Wnętrze nie okazało się nadzwyczaj zaskakujące. Życiorys, nie zwrócił nań większej uwagi, parę
kompozycji gitarowych, dwie na pianinie i jeden tekst. Zmarszczył brwi,
koncentrując się nad utworem zatytułowanym „Skin”. Szczególnie jeden fragment
złapał go za serce, co zazwyczaj nie miało miejsca. Sprawdzane materiały
traktował bezwiednie, jako coś, co musi zrobić dla ludzi, lecz wśród nich nigdy
nie widział siebie.
„Cause they don’t even know you,
All they
see is scars.
They don’t see the angel,
They don’t see the angel,
Living
in your heart.”*
- Tato?
- Hmm?
- Zgłodniałem.
Harry przetarł zmęczone spojówki, kierując wzrok za okno.
- Już tak późno? – zdziwił się. – Zaraz zrobię kolację –
podniósł się z krzesła. Nim otworzył lodówkę, sprawdził swoją komórkę.
Migająca koperta, zajmująca połowę ekranu, informowała o nowej wiadomości
tekstowej.
Odwiedzam Louis’ego w
sobotę. Może masz ochotę pójść ze mną?
Długo zastanawiał się nad odpowiedzią. Nie złożył mu wizyty
od wielu tygodni. Pomimo dręczącego poczucia winy, wiedział, że tak jest
lepiej. A przynajmniej miał taką nadzieję. Targany emocjami i chęcią spotkania
przyjaciela, wystukał tekst na klawiaturze interaktywnej.
O 17.00 pod bramą.
Będę czekał.
- Tatooooo!
- Już, już!
Włożył chleb do tostera i włączył czajnik. W międzyczasie
wysyłał jeszcze jednego SMS’a.
Nic po znajomości, ale
powiadom kolegę, że bardzo chętnie się z nim spotkam.
* Fragment piosenki nie został przeze mnie wymyślony. Aż tak kreatywna nie jestem. Odprowadzam do http://www.youtube.com/watch?v=4M5lZdwOicw.
Omg, muszę czekać 2 tygodniwe? :( kiedy dodasz 2 napisz @kingshires :)
OdpowiedzUsuńulala ciekawe i wciągające <3 zobaczymy co będzie dalej.. czekam @iAmYourError ♥
OdpowiedzUsuńNajciężej mi chyba rozpoznawać bohaterów. Przyłapuję się na tym, że czasem nie wiem kto wypowiedział dany wers.
OdpowiedzUsuńTo dopiero początek, więc pewnie to się zmieni.
Najbardziej w tym rozdziale(w sumie w prologu również) podoba mi się rozmowa Harrego i Leo. Razem są tacy rozkoszni ♥ Ten rozdział jest trochę chaotyczny. Nawet nie wiemy kto przysłał Harremu sms. Może taki był Twój zamiar ? Nie wiem. Czekam na następny rozdział, bo mimo wszystko jestem ciekawa dalszych losów.
Chciałam wyjaśnień, a jeszcze bardziej się pogubiłam haha xd
OdpowiedzUsuńMuszę sobie to jakoś poukładać w głowie ;p
Pisz szybko następny <3
Jest kilka małych rzeczy które nie do końca rozumiem, ale podoba mi się. :) Czekam na następny... :) xx
OdpowiedzUsuńfajny
OdpowiedzUsuńDawanie Harremu dzieci to nienajlepszy pomysł dla mojego serca ;) Zabiję cię w sobotę za to, że każesz czekać na kolejny rozdział 2 tygodnie, KOBIETO MIEJ SERCE. Chcę więcej teraz <3
OdpowiedzUsuńciekawe i coś innego .
OdpowiedzUsuńczegoś takiego jeszcze nie czytałam.
bardzo wciągające.
szkoda , że nowy rozdział za 2 tyg. ale poczekam :)
Hey,
OdpowiedzUsuńnice post.. would you like to follow each other.!!!
Keep in touch
www.beingbeautifulandpretty.com
wow, to genialne.
OdpowiedzUsuńPomysł jest the best i to w jaki sposób piszesz też !! <33
OdpowiedzUsuńSuper bloog ^^
@Happy_Ania
genialnie piszesz ♥
OdpowiedzUsuńhttp://imaginyy1d.blogspot.com/
To jest wspaniałe *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *.* nie rozumiem do końca niektórych rzeczy ale podoba mi się :) wciagnęło mnie te opowiadanie :D
OdpowiedzUsuń