środa, 31 lipca 2013

Rozdział 3

Cześć! :)
Z całego mojego shipperskiego serduszka chciałam Wam bardzo mocno podziękować za tyle wejść i komentarzy. To dopiero trzeci rozdział, a już wywołaliście na mojej twarzy tak wiele uśmiechów. Uwielbiam czytać Wasze spostrzeżenia i nawet groźby za uśmiercenie Lou. (niezły anty-fanpage w komentarzach, hahaha) Przepraszam, takie zamierzenie tego opowiadania. Mnie też nie jest z tym łatwo.
Nie przedłużając, liczę, że poniższy tekst także Wam się spodoba.
Do napisania! :)

_______________________________


Retrospekcja

Piątek, 01.02.2012r.

- Jeśli zaraz tego nie wyłączysz, to cię… - pozostała część zdania została pochłonięta przez poduszkę przyciśniętą do twarzy bruneta.
- Oh, Harreeeh! – Louis potrząsnął ramieniem chłopaka. Podgłośnił radio i usiadł na nim okrakiem. – Dzisiaj wielki dzień!
Harry zakopał się głębiej pod pierzynę.
- Nie chcę żadnego wielkiego dnia.
- Tak nie będziemy rozmawiać, mój drogi! – Tomlinson podniósł się z miejsca, wygrzebując przyjaciela spod kołdry.
- Ej! – Loczek usiadł gwałtownie, próbując wyszarpnąć koc z rąk starszego kolegi.
- Z pewnością jesteś nago, a najbliższa szafa znajduje się w drugim pokoju – Harry spojrzał na niego z ironią. Czy Louis naprawdę myślał, że go krępuje? – Na dole czeka twoja mama, która bardzo lubi organizować sobie wycieczki po moim mieszkaniu.
To diametralnie zmieniało postać rzeczy. Zrezygnowany Harry wstał z materaca. Tej nocy zatrzymał się w apartamencie Lou, bo nie miał ochoty na takie właśnie niespodzianki.
- Nie mogłeś powiedzieć, że poszedłem gdzie indziej? – burknął, kierując się do sąsiedniej sypialni.
- Akurat by uwierzyła – zaśmiał się, idąc za nim. Zatrzymali się koło małej walizki Stylesa. – Naprawdę sądzisz, że osiemnaste urodziny robią z ciebie nudnego starca?
Harry obrócił się, przełykając głośno. Zlustrował Louis’ego od stóp do głów, mimowolnie zatapiąjąc się w jego szarych tęczówkach, gdzieniegdzie skroplonych odcieniem błękitu. Westchnął przeciągle. Uwielbiał je. Były więcej niż cechą szczególną Tomlinsona. Choć potrafiły skłonić go do wszystkiego, widział w nich talizmany, którym powierzyłby własne życie.
- Okej – podniósł ręce w poddańczym geście. – Ale bez szaleństw. Skromna impreza. Nic więcej.
- Oczywiście! – Louis zasalutował, opuszczając pomieszczenie w wyraźnie lepszym nastroju.
Harry pokręcił głową, uśmiechając się. Sprawianie radości Louis’emu było jego priorytetem. Skoro pragnął urządzić przyjęcie urodzinowe, niechaj urządza. Byle tylko nie składał mu życzeń, tak jak obiecał.
- Dziękuję – rozpromieniona buzia Tommo wyjrzała zza framugi. – Nie pożałujesz!
- Już żałuję! – krzyknął za nim, wciąż nie ścierając uśmiechu z twarzy.

Pomimo weekendu, Harry obudził się wcześniej niż zwykle.
Wczorajszy wieczór spędził w miłym towarzystwie Nialla i Judith. Rozmawiali jak za dawnych lat, śmiejąc się tak głośno, aż Leo zagroził „wydziałdziczeniem” się z tej rodziny. Niall został u nich, zajmując pokój gościnny. Tym samym państwo Styles spali dziś w jednym łóżku. Ich nić porozumienia i miłości zniknęła wraz z życzeniem Horanowi dobrej nocy. Harry zaproponował, że przeniesie się na kanapę, jednakże dziewczyna stwierdziła, że nie będą bawić się w cyrk.  
Kiedy obrócił głowę, spostrzegł puste miejsce obok. Zdezorientowany zszedł na dół.
Judith siedziała na werandzie, dzierżąc w dłoniach paczkę niebieskich Marlboro. Harry ściągnął z wieszaka kurtkę, wychodząc w zimne poranne powietrze.
- Zmarzniesz – rzucił obojętnie, naciągając materiał na zziębnięte ramiona blondynki.
Stał chwilę, wpatrując się w jej smukłe palce, obracające opakowaniem. Nie doczekawszy się żadnej reakcji, wrócił do środka. Parę minut później pojawił się z dwoma parującymi kubkami. Judith odebrała jeden z nich, rzucając fajki na ziemię. Harry przycupnął obok, jednak żadne z nich nie zwracało nań większej uwagi. Po prostu siedzieli w ciszy, od czasu do czasu popijając herbatę.
- Pamiętasz… - głos Judith przestraszył Harry’ego. Nie sądził, że się do niego odezwie.
- Tak? – spojrzał na nią, kiedy przerwała.
Kobieta odgarnęła włosy z twarzy, łapiąc spojrzenie swojego męża.
- Pamiętasz jak powiedziałam ci, że jestem w ciąży? – Harry uśmiechnął się, przypominając sobie tamtą chwilę. – A jak następnego dnia stanąłeś w progu z wanienką i dwiema torbami śpioszków?
- Nie sposób zapomnieć – odparł, opuszczając wzrok na zimny już napój. – Czemu pytasz?
- Chciałam się upewnić – wzruszyła ramionami, odkładając kubek i ponownie biorąc papierosy.
- A gdzie ta głębia, którą wkładasz w każde swoje zdanie, pani redaktor? – zapytał, wyjmując paczkę z jej szczupłych dłoni. Judith skończyła z nałogiem, ale zawsze miała opakowanie w torebce. W ten sposób czuła się silniejsza, niezwyciężona.
-  Było nam wtedy tak łatwo - Harry zagryzł wargę. - Wtedy miałam wrażenie, że jestem kimś więcej niż tylko stałym aspektem twojego życia.
- Judith…
- Czuję się jak mebel – kontynuowała. – Jak mebel, który niedługo wyrzucisz.
Czy to jakieś przykre zrządzenie losu? Najpierw Niall, teraz Judith. Nagle wszyscy zaczęli otwarcie mówić. A Harry wiedział, że to nastąpi. Wiedział, ale ciągle nie chciał słuchać.
- Nie porównuj się do rzeczy bezwartościowych. Przesadzasz.
- Widzisz? – prychnęła. – O to chodzi, Harry. Przesadzam. Okej, przesadzam. Ale nie zaprzeczyłeś – Styles otworzył usta, lecz nie wydobył z nich żadnego dźwięku. Judith miała rację. Oboje o tym wiedzieli.
- Bywało ciężko i zawsze dawaliśmy radę. Przebrnęliśmy przez trudniejsze sprawy. A teraz? Teraz nie dzieje się nic, co mogłoby nas rozdzielić, więc dlaczego nagle jest tak cholernie źle.
- Bo nie dzieje się nic, Judith – westchnął. – Odpowiedziałaś na swoje własne pytanie – podniósł się, zabierając brudne naczynia.
- Naprawdę myślisz, że po tylu latach małżeństwa wciąż będziemy sypać sobie kwiatki pod stopy, Harry?
- Najwidoczniej widziałem w życiu zbyt wiele długich i pięknych związków. Może po prostu nie jest nam pisane bycie jednym z nich.
- Więc idź do sądu, proszę bardzo, droga wolna!
- Nie krzycz, obudzisz sąsiadów – rozejrzał się dokoła, nie dostrzegając jednak żywej duszy. Wciąż było zbyt wcześnie.
- Nie obchodzą mnie inni ludzie, kiedy mówisz, że ten związek nie ma sensu!
- Wcale tego nie powie…
- Ale sugerujesz! – wpadła mu w słowo, zrywając się z miejsca. – I boli mnie to, że tak zwyczajnie rezygnujesz. Jakbym zawsze była nikim, jakimś kołem ratunkowym, opcją numer dwa, planem B…
Harry spojrzał w dal, uważnie kalkulując każde usłyszane właśnie słowo. Zacisnął wargi w wąską linię, aby pohamować się od powiedzenia tego, co bez wątpienia rozpętałoby piekło na ziemi.
Judith westchnęła tylko, biegnąc na górę. Po drodze potrąciła Nialla, który zakłopotany kręcił się przy drzwiach.
- Ja tylko… - zmieszał się. – Krzyki i… Martwiłem się. Słyszałem… Trochę. Sporo – utkwił wzrok w czubkach swoich palców, unikając spojrzenia Harry’ego.
- Jasne. Rozumiem – rzucił cicho, wchodząc do środka i zamykając drzwi.


Niedziela zapowiadała się chłodniej niż minione dni. Typowy mroźny klimat zdawał się powracać w skromne angielskie progi. Niezrażony lekką mżawką Leo wyciągnął Harry’ego i Nialla na spacer. Koniecznie chciał im coś pokazać. 
Szli spokojnie alejkami, co chwilę krzycząc do chłopca, aby trzymał się bliżej. Jego energia była godna pozazdroszczenia, kiedy ledwo budząc się, wkładał kalosze i ruszał na podbój świata.
- Wujku, pokażesz mi kiedyś Big Ben?
- Pewnie. Jeśli tylko przekonasz tatę, żebyście wreszcie wpadli do Londynu.
- Tato! Pojedziemy? Prooooszę!
Rozbawiony Harry poczochrał loczki Leo.
- Jak do wakacji nauczysz się pisać i czytać, możemy o tym porozmawiać.
- Już nie bądź taki surowy – Niall schował ręce w kieszenie jeansów, wyśmiewając nadopiekuńcze zapędy Stylesa. Co jak co, ale przed laty nigdy nie posądziłby go o takie zagorzałe „tacierzyństwo”.
- Przynajmniej mój syn nie będzie rozpieszczony jak Vivi.
- Odczep się od mojej córki! Po prostu ma bardzo dużo zabawek.
- W porównaniu z innymi dziećmi, masz w salonie niezły różowy sklep, Horan – poklepał przyjaciela po ramieniu, wyraźnie szydząc z jego uwielbienia dla motywów księżniczek.
- Tylko Zayn mnie rozumie – westchnął, unikając kałuży, którą właśnie rozchlapywał Leo.
Harry zajęty przyjemną i luźną pogawędką, kompletnie nie patrzył przed siebie. Nieco się przestraszył, gdy wpadł na niższego od siebie, młodego chłopaka.
- Boże, bardzo cię prze… - zamilkł w pół słowa. Potrząsnął głową i zamknął oczy, ponownie je otwierając. – To chyba jakiś żart – szepnął pod nosem, wpatrując się w bruneta, którego wciąż trzymał za ramiona ku zachowaniu równowagi.
- Przepraszam? – skonsternowany mężczyzna delikatnie acz stanowczo wyszarpnął swój płaszcz z palców Harry’ego. – Czy my się znamy? – spojrzał na niego, a wtedy było po wszystkim.
Świat właśnie robił sobie z Harry’ego jakiś chory dowcip. Ewentualnie wciąż spał.
Zdziwione spojrzenie Nialla utwierdziło go w przekonaniu, że nie zwariował i jest jak najbardziej obudzony.
Brązowe włosy lekko opadały na czoło chłopaka, odsłaniając przekute uszy. Ciemna karnacja kontrastowała z tatuażami pokrywającymi szyję, ramiona i, jak Harry mógł się domyślać, większość jego ciała. Był bardzo przystojny, ale nawet drobny zarost w pełni nie zamaskował dziecięcych, a nawet dość kobiecych rysów twarzy. Ubrany na czarno, z gitarą w pokrowcu, sprawiał wrażenie niesamowicie intrygującego i tajemniczego, ale coś w jego spojrzeniu nie pozwalało nabrać się na ten image. Coś, co czaiło się w tych szarych oczach, gdzieniegdzie skroplonych odcieniem błękitu.
- Przepraszam, ale… Spieszę się – ciemnowłosy uśmiechnął się, wyraźnie speszony minami chłopaków. Odszedł w pośpiechu, jednak co chwilę oglądał się przez ramię.
- Hej! – zawołał za nim Harry, odzyskując zdolność mowy i logicznego myślenia. Mężczyzna odwrócił się, przystając na rogu. – Przepraszam, że na ciebie wpadłem! – krzyknął, choć na usta cisnęły mu się zupełnie inne słowa. Starał się jednak opanować. „To przecież niemożliwe, Styles.”
- Jest okej – uniósł kciuki w górę, skręcił i zniknął im z pola widzenia.
Harry stał jak słup soli, gapiąc się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą widział nieznajomego.
- Tato? Idziemy? – zniecierpliwiony Leo pociągnął go za rękaw.
- Harry? – Niall odchrząknął i kiwnął głową w stronę chodnika. – Musimy iść.
Leo ruszył przodem, a Niall ciągnął Harry’ego ze sobą, próbując zachować jakiekolwiek pozory normalności.
- Takie rzeczy się nie zdarzają. Harry, proszę, nie wariuj.
- Więc jak to wytłumaczysz? – źrenice Harry’ego poszerzyły się dziesięciokrotnie. Nie mógł przerwać odwracania się do tyłu. Najchętniej ruszyłby za tym mężczyzną, nie bacząc na brak racjonalności w jego postępowaniu.
- Podobno istnieje prawdopodobieństwo, że siedem ludzi na ziemi wygląda zupełnie jak ty. Przecież to tylko przypadek.
- Dlaczego ten przypadek wpadł na mnie w parku?! – Harry podniósł głos, przyciągając wzrok swojego syna.
- Tato, nie krzycz – minę chłopca zastąpił grymas przemieszany ze zdziwieniem. Harry rzadko mówił tym tonem.
- Przepraszam – zamknął oczy, dłonią przejeżdżając splątane od wiatru włosy. – Idź, dogonimy cię – wymusił uśmiech, patrząc jak Leo powoli obraca się na pięcie i wskakuje w kolejną kałużę.
- Niall, ty też go widziałeś, prawda? – szukał wsparcia w Irlandczyku, choć nie do końca wiedział, jak mógłby mu pomóc. Nie minęły trzy minuty, a on już ześwirował. Czuł się jak Kapelusznik w „Alicji w Krainie Czarów” – totalny wariat.
- Widziałem i nie mam pojęcia, jak to możliwe. Po prostu chodźmy dalej, Harry. Musimy iść dalej – Styles wiedział, że za tymi słowami czai się drugie dno. „Iść dalej” – nie patrzeć w przeszłość. Nie patrzeć dwanaście lat wstecz.
- On wyglądał jak mój Louis.
- Nie, Harry! Stop! – Niall podszedł bliżej, potrząsając nim. – Nie przesadzaj!
- Kiedy ja nie przesadzam!
- Harry! Idź za Leo, zanim się zgubi, do cholery! – Niall sam był podenerwowany, ale starał się to ukryć. Nie mógł pozwolić Harry’emu na kolejny upadek.
Na wspomnienie chłopca otrząsnął się. Powłóczając nogami, ruszył przed siebie, jednak wciąż bardziej przypominał robota niż cywilizowanego człowieka. Niall jeszcze raz obejrzał się na skrzyżowanie ulic, po czym dołączył do przyjaciela. „To nie jest możliwe.”

20 komentarzy:

  1. CO TO MA KURWA BYĆ!?
    Rozdział boski, ALE CO TO ZA CHŁOPAK?!
    NIECH TO LEPIEJ BĘDZIE LOUIS, BO INACZEJ Z TOBĄ BĘDZIE BARDZO ŹLE!
    Najpierw śmierć, a tu nagle jakiś gościu podobny do niego!
    "- Podobno istnieje prawdopodobieństwo, że siedem ludzi na ziemi wygląda zupełnie jak ty. Przecież to tylko przypadek." Pierdol, pierdol Niall ja posłucham! xd
    Po za tym Niall mógłby pomóc Harry'emu, a nie mówić "idź dalej" Mam ochotę mu za to coś zrobić! -.-
    JA CHCE NASTĘPNY ROZDZIAŁ TU I TERAZ! I MAM TO GDZIEŚ JAK TY TO ZROBISZ!
    PS. Rozdział jak już mówiłam genialny <3
    PS 2. Tak, to moja Hitlerowska strona się odzywa xd
    No to troszkę się rozpisałam, ale to u mnie norma xd
    Miłego czytania haha ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejejejejejjejej Kocham twoje komentarze i Hitlerowska strone :D Twoje komentzre sa pro ! :D @gabka17 x

      Usuń
    2. hahahah zgadzam się z tobą Agnes w 100% + ja chyba nie mam jednak Hitlerowskiej strony..;/ ahhahahahah kocham ten rozdział jak resztę :) czekam na następny i nie mogę się już doczeka... :) <3

      Usuń
    3. Hahaha ;p dziękuje ;p
      No to ja będę tą złą i wymyślę plan, a Wy pomożecie mi ją załatwić, jeśli to nie będzie Louis okej? ;p

      Usuń
    4. Louis nie żyje. To nie żadne "Pretty Little Liars", kochane :)

      Usuń
  2. Aaaaaaaa JAK JA CIE KOCHAM! JAKIE EMOCJE FHSUCHJJXJDJGH TO LOUIS CZY NIE LOUIS? TSJVRUGFI CHCE KOLEJNY ! @iAmYourError x

    OdpowiedzUsuń
  3. Louis zmartwychwstał? Rozwiedzie się z nią Harry czy nie?hahah jakie emocje! Jak zwykle, cudowny rozdział, a ty wpaniale piszesz kotek! Czekam na kolejny rozdział<3 masz talent:D
    I zapraszam do siebie:
    www.dont-let-me-go-imaginy-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieee to kurde ustawione wszystko bylo :o ! Nie no niemozliwe Louis :o Tak Niall przypadek haaha ale nie no jak to co xd? Cudowny rozdzial ! :D @gabka17 x

    OdpowiedzUsuń
  5. Doprowadziłaś mnie do łez, potem do śmiechu djbtxhdvgbxhcfj boże Louis zmartwychwstał
    Kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział, nic dodać ni ująć.
    Co do pisowni imienia Louisa, jestem na 100% pewna, że nie odmienia się Louis'ego etc.
    Tutaj masz wyjaśnienie: http://beneaththewords.tumblr.com/post/35409483974/manulinka-answered-your-question-odmiana-imion-i
    Dziękuję też za informowanie i czekam na następny rozdział <3
    @luvmyjusten

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe. nie trafiłam wcześniej na ten tekst. miałaś rację, ale ja i tak zostaję przy swoim. kwestia przyzwyczajenia, a wydaje mi się, że wielu ludzi czyta jak ja :) niemniej, dziękuję bardzo! :)

      Usuń
  7. Zajebisty blog. Zetknęłam się pierwszy raz z takiego typu opowiadaniem, ale cholernie mi się podoba. Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów. Jak coś dodasz będę wdzięczna jak napiszesz na tt @Olga_Off

    OdpowiedzUsuń
  8. Taaaaaaaaaaaaaaak! Taaaaaaaaaaaaaak! TO JEST MOŻLIWE. BŁAGAM, POWIEDZ, ŻE TO MOŻILWE. BO TO JEST MOŻLIWE, PRAWDA? To było by taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaakie piękne. No taaaaaaaaaaaaakie piękne. Ehhh, no ja nie wiem. Ale bym tak bardzo chciała, żeby to było prawdziwe. I jeszcze to zdanie wypowiedziane przez Hazzę : "On wyglądał jak mój Louis". MÓJ. Jezu, popłakałam się.
    A tak w ogóle to świetne to opowiadanie. Nie wiem, ale jakoś nie przypadła mi do gustu Judith. Za to młody jest po prostu cudowny! I nie mogę się doczekać przedstawienia kolejnych postaci, czyli Liasia i Zayna.
    Łiiiiiiiiiiiiii. Chcę już kolejny rozdział. No dobra, proszę o kolejny rozdział. Proszę, proszę, proszę.
    Ale to naprawdę jest cudowne.
    A tak w ogóle to przepraszam cię za tak dziwny i nieogarnięty komentarz. Ale jak to kiedyś powiedziała moja przyjaciółka : "W twoich komentarzach to nigdy nie wiadomo o co chodzi". A mi się wydaje, że to dlatego, że piszę je pod wpływem emocji, od razu po przeczytaniu.
    Noooooooooo nic. Nie bredzę ci tu już. Dziękuję za rozdział.
    Pozdrawiam.
    @cuteharreh
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. ooo *-* bosz to jest ihddosmdfjsksnxmxbzlaksbal*-* kurde żeby to był Louis *-* czekam na next ale nie wytrzymam tyle *-* jednym słowem CUDOOOOO:*<3

    OdpowiedzUsuń
  10. płakać się chce :'( oby to był on, chociaż przeczuwam, że nie . czekam na next'a :) xx

    http://imaginyy1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. super! czekam niecierpliwie na następny :D
    p.s. mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach an tt, byłabym bardzo wdzięczna :) / @holyfire41

    OdpowiedzUsuń
  12. świetne opowiadanie, oby tak dalej. :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Lou < 3 3 Oby to było on .
    Rozdział świetny i czekam na nexta <3
    @Happy_Ania

    OdpowiedzUsuń
  14. świetnie piszesz ;) byłam lekko zła po ostatnim rozdziale za uśmiercenie Lou, ale mi przeszło, i już nie mogę się doczekać aby zabrać się za czytanie kolejnych rozdziałów <3
    @lifeee99

    OdpowiedzUsuń
  15. Poplakalam sie... Oh god, swietnie piszesz. I masz ciekawy pomysl, jedyne co mnie denerwuje to to jak odmienisz imie Louisa. To tak bardzo zle, ze az boli.

    OdpowiedzUsuń